Zobacz nasze referencje >>

TYPY CHARAKTEROLOGICZNE TŁUMACZY

1. Wyrobnicy

Wyrobnik w zakresie tłumaczeń technicznych jest to człowiek, który przy niezbyt wysokich kwalifikacjach — zarówno językowych jak technicznych — wyrabia mozolnie swój akord czy dniówkę, przykładając się pilnie do pracy. Zdaje on sobie najczęściej sprawę ze swoich niedociągnięć, toteż wertuje słowniki i dzieła fachowe, radzi się doświadczonych kolegów-tłumaczy lub specjalistów w danej dziedzinie, znających obcojęzyczne terminy fachowe.

Jak sama nazwa wskazuje, tłumacz tej kategorii wyrabia się nieraz na doskonałego pracownika, zwłaszcza jeżeli w porę się zorientuje, że bez wąskiej specjalizacji nie zdoła nadrobić braków w wykształceniu technicznym i opanowaniu terminologii. Musi się w tym celu uodpornić na syrenie głosy redaktorów (zwłaszcza płci słabej) wzywające go do „rozszerzenia zakresu działalności”, czytaj — przyjęcia do żmudnego, irytującego i na ogół w rezultacie nieudanego tłumaczenia tekstów z dziedziny, w której dany tłumacz zupełnie się nie orientuje.

Dość charakterystyczną cechą wyrobnika, choć nie ograniczoną ściśle do tej grupy, jest gromadzenie zasobu terminów technicznych w podręcznych słowniczkach lub kartotekach. Cecha ta, na szczęście, zazwyczaj nie zanika u niego po wyrobieniu się na pierwszorzędnego tłumacza i stanowi niezawodną dźwignię dalszych postępów.

Choć zastosowane określenie nasuwa nieco pesymistyczne skojarzenia (pozostałość po literaturze początku stulecia i międzywojennej), należy podkreślić, że objęci tą kategorią tłumacze są najmocniejszą ostoją tego fachu jako ludzie solidni, sumienni i nie pozbawieni samokrytycyzmu. Najczęstszymi błędami w tłumaczeniach dokonywanych przez wyrobników jest — zwłaszcza we wcześniejszych stadiach kariery — niewolnicze trzymanie się odpowiedników słownikowych, brak ogólnego oczytania w obcym języku, skąd biorą się liczne dosłowności, wreszcie pewna ociężałość stylu, pochodząca z nadmiernej obawy, żeby nie odbiec od treści oryginału.

Przykładem pierwszej z tych wad może tu być konsekwentne używanie przez tłumacza odpowiednika „paletowy wózek jezdniowy” dla angielskiego słowa „palletizer”, chociaż treść dłuższej notatki wyraźnie wskazywała na to, że nie chodzi o żaden wózek, lecz o urządzenie stacjonarne, które bez względu na słownik, a za to ze względu na zrozumiałość tekstu, należało nazwać paletyzatorem (na wzór słowa „organizer” — „organizator”). Drugą cechę — dosłowność — może ilustrować np. tłumaczenie „closed circuit television” jako „telewizji o zamkniętym obwodzie”, podczas gdy czytelnicy prasy technicznej, czy choćby popularno-technicznej, wiedzą, iż chodzi tu o telewizję przemysłową, inaczej użytkową, gospodarczą lub przewodową.

Ociężałość wyrobniczego stylu nie pozwala tłumaczowi oderwać się od tekstu oryginału i spojrzeć na własny przekład okiem przyszłego czytelnika. Tak np. nieco monotonny w swojej „krotności”, ale poprawny tekst polski przełożono jak niżej:

Następuje zmniejszenie dwukrotne posuwu i zwiększenie dwukrotne prędkości obrotowej wrzeciona, tak że posuw na 1 ząb freza zmniejsza się 4-krotnie

Feed is twice decreased and spindle Speer twice increased, so that feed per one cutter tooth is four times decreased.

Wprawdzie "twice" znaczy "dwa razy, dwukrotnie", ale podobnie jak "four times" ma wyłącznie sens pomazania lub powtarzania, nigdy zas redukcji. Dlatego obok niezręcznego nagromadzenia podobnych do siebie słów „decreased” i „increased” znalazła się w zdaniu zagadka dla angielskiego czytelnika, na szczęście łatwa do rozszyfrowania. Znacznie swobodniej brzmiałby jednak przekład:

Feed, is halved and spindle speed doubled, so that feed per one cutter tooth is reduced to a quarter of its former value.

Tego typu błędy rażą naturalnie jeszcze bardziej w tekstach typu reklamowego. Niedźwiedzią przysługę wyświadcza zagranicznemu ogłoszeniodawcy tłumacz pisząc: 'Consulting engineers of the project Doradczymi inżynierami tego are X Ltd. projektu jest firma X Ltd.' Naturalnie „project” w tym kontekście to nie żaden projekt, tylko przedsięwzięcie inwestycyjne, nie ma też w polskiej terminologii inżynierów doradczych. Trzeba się pogodzić z tym, że język polski nie zawsze zwięzłością dorównuje angielskiemu, i tekst nieco rozwinąć: 'Doradcami technicznymi w sprawach związanych z tą inwestycją są inżynierowie firmy X Ltd.'

Wśród wyrobników znaczny procent stanowią tłumacze płci żeńskiej. Kobietom przypisuje się — chyba słusznie — przeciętnie większą systematyczność w pracy i większy zasób cierpliwości przy wykonywaniu prac monotonnych i zasadniczo nieinteresujących. A do takich chyba trzeba zaliczyć wyszukiwanie w słowniku terminów i mozolne składanie z nich tekstu, którego znaczenia się nie rozumie.

I tu dochodzimy znowu do znanej już kwestii specjalizacji. Znaczna część pracy ze słownikiem odpada, jeżeli tłumacz zna na pamięć — i bez wątpliwości — aktualną terminologię w potrzebnym zakresie i sposób jej zastosowania w tekstach technicznych. Ileż to razy słyszy się pełen oburzenia głos specjalisty, dokonującego ostatniej, merytorycznej weryfikacji: „No tak, ten termin jest dobry i stosowany w naszej dziedzinie, ale nie w takim przypadku!” Tego rodzaju umiejętności może opanować słabszy fachowiec lub nawet zupełny laik pod warunkiem że:

(1) Przestudiuje przedmiot na tyle przynajmniej, żeby rozumieć sens tłumaczonego tekstu;
(2) Będzie stale czytywał czasopisma branżowe i to łącznie z ogłoszeniami w obu językach, wchodzących w grę przy tłumaczeniu.

A komuż by się chciało czytywać artykuły z dziedziny, która go zupełnie nie interesuje i którą nie zajmuje się na co dzień, choćby tylko jako nieobowiązkowym hobby? Dlatego trzeba życzyć wszystkim wyrobnikom płci obojga, aby się możliwie szybko wyrobili na tak dobrych tłumaczy, żeby mogli sobie według upodobania dobierać teksty pod względem tematycznym, a zarazem na tak dobrych — i znanych — specjalistów w obranej dziedzinie, żeby odpowiednie teksty niejako same spływały zewsząd na ich biurka.


2. Ekshibicjoniści

Jest to gatunek pokrewny wyrobnikom, w odróżnieniu od nich obdarzony jednak wysokim poczuciem własnej wartości i znaczną dozą uporu, niekoniecznie kierowanego na zwalczanie trudności tekstu. Tłumacze-ekshibicjoniści zużywają wiele energii na wykazanie swej racji, przez co stanowią koszmar weryfikatorów. Czas wytłumaczyć się tu z przeniesienia do dziedziny przekładów terminu zapożyczonego z zupełnie innego zakresu wiedzy. Otóż ulubionym zwrotem tłumacza-ekshibicjonisty jest zdanie: „Ja panu(i) pokażę!”

W rzeczywistości chodzi o uświadomienie weryfikatora lub innego dyskutanta, że tłumacz-ekshibicjonista już gdzieś widział użyte przez siebie słowo czy zwrot i teraz zamierza swoją rację udokumentować, pokazując odnośny tekst w książce lub czasopiśmie.

Naturalnie fakt opierania się przy tłumaczeniu na wzorach zaczerpniętych z literatury książkowej lub czasopiśmiennictwa nie jest niczym zdrożnym — przeciwnie, zasługuje na uznanie. Warunkiem jednak pożytecznego stosowania tej metody jest daleko idący krytycyzm — trzeba się zawsze liczyć z tym, że — być może — cytowany autor nie miał na myśli dokładnie tego właśnie określenia, o które nam chodzi, lub że użył go niewłaściwie, lub wreszcie mamy do czynienia z błędem redakcyjnym czy korektorskim. W przypadkach wątpliwych dobrego sprawdzianu dostarcza zasada pluralizmu.

Klasycznym dowodem tego, że ekshibicjonista może nam „pokazać” najnieprawdopodobniejszą bzdurę, chroniącą się w zadrukowanym wnętrzu najbardziej szacownych woluminów, jest napotkane przeze mnie kiedyś przypadkowo w „krótszym” Oxfordzie 11 słówko „thereness”. Ależ tak, było zdefiniowane, a jakże, jako

the quality or condition of being there.

Inaczej mówiąc, słowo „tamtejszość” (a może „tameczność?”) określono jako „właściwość lub stan przebywania tam”. Po tym surrealistycznym przykładzie żadne przejawy niewinnego ekshibicjonizmu ze strony tłumaczy nie powinny już zadziwić doświadczonego weryfikatora. Oczywiście powinien on, na wszelki wypadek, zgromadzić sobie odpowiednią porcję literatury fachowej, możliwie najświeższej daty, żeby cudzym eksponatom, o których fałszywości jest przekonany, móc przeciwstawić własne znaleziska.

3. Fantaści

Fantaści różnią się od opisanych dalej „beztroskich” głównie tym, że ich tłumaczenia mają pozornie jakiś sens, wytwory własnej fantazji są tam ukryte w zdaniach o nienagannej składni, złożonych z wyszukanych słów. Takie np. tłumaczenie:

a pedal which, when pressed, produces up to 280 hp retardation, right down to 16—24 km/h

pedał, który po naciśnięciu powoduje wyhamowanie mocy z 280 KM do 16—24 KM

wygląda zupełnie prawdopodobnie. Trochę wątpliwości budzi może „wyhamowywanie mocy”, ale dopiero porównanie jednostek z oryginałem przedziurawia balon fantazji. Mowa jest bowiem o urządzeniu, w którym

naciśnięcie pedału powoduje wytworzenie mocy hamowania 280 KM aż do prędkości 16—24 km/h.

Poszczególne słowa przybierają w przekładzie fantasty formy, zmieniające zupełnie ich znaczenie. Napotkałem więc słowo „czytelny” (chodziło o odczytywanie napisów na podzielni przyrządu pomiarowego) przetłumaczone na angielski jako „eligible” (wybieralny, nadający się, pożądany) zamiast „legible”. Innym razem włoski przymiotnik „ermetico” (hermetyczny) znalazł się w tekście polskim jako przysłówek „automatycznie”. Jeśli tłumacz tej kategorii natrafi na oryginał napisany już dość swobodnym stylem, to możemy potem czytać w reklamie poważnego koncernu:

Oprócz otwierania drzwi do nowych wyrobów i nowej techniki, nasza obecna działalność stoi w każdej chwili do Waszej dyspozycji.

Brzmienie oryginału pozostawimy fantazji Czytelnika — zdradzę tylko, że najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z przekładem wtórnym poprzez język pośredni.

4. Beztroscy

W tekstach technicznych, jak wiadomo, poważną rolę odgrywają liczby (czy też „cyfry”, którymi tak chętnie szafują mówcy). Beztroski tłumacz nie jest jednak drobiazgowy nawet w tej domenie ścisłości.

Spotreba elektricke energie pfichodu naprazdno 0,5 kW u usmćrnovaće, vetśi nei 2 kW u rotaćniho zdroje

Zużycie energii elektrycznej w przypadku prostownika przy biegu luzem 0,5 kW, o ponad 2 kW więcej aniżeli w przypadku spawarki wirującej.

Jasno stąd wynika, że spawarka zużywa minus 1,5 kW, a więc jest to rodzaj perpetuum mobile! Mniej beztroski przekład brzmiałby Zużycie energii elektrycznej, w stanie jałowym, wynosi w przypadku prostownika 0,5 kW, a w przypadku przetwornicy wirującej - ponad 2 kW. Beztroska może się przejawiać w opuszczeniu niewygodnych słów, choćby miał wskutek tego ulec zatarciu cały sens tekstu.

Maximalni tloustka plechu pfi mezi = 50 kp/mm* ...80 mm.

Maksymalna grubość blachy przy kluzu aut poślizgu om — 50 kG/mm* wynosi 80 mm.

Wprawdzie w słowniku słowo „kluz” ma dwa odpowiedniki do wyboru: w dziedzinie budowy maszyn — poślizg, w dziedzinie wytrzymałości materiałów — płynięcie (materiału), ale tłumacz wybierając (niesłusznie) pierwsze z tych znaczeń nie wiedział, co zrobić ze słowem „mez” (granica), a więc je beztrosko pominął. Tymczasem autor miał na myśli, że w danym procesie

Maksymalna grubość blachy o granicy plastyczności om = 50 kG/mm* wynosi 80 mm.

Tłumacze beztroscy łatwiej niż inni potykają się na niepozornych homonimach, np. na angielskim słowie „plans”, które może być trzecią osobą liczby pojedynczej czasu teraźniejszego czasownika „to plan” albo liczbą mnogą rzeczownika „plan”

At present X is pushing on a study of commercialization of this... production in its Y factory, and plans to set up a joint project on a fifty-fifty basis capital investment by the end of 1971.

Obecnie zakłady X badają zagadnienie wprowadzenia do przemysłu tej metody produkcji... w swojej fabryce w Y oraz plany opracowania wspólnego projektu na inwestycji kapitału pól na pół do końca 1971.

TELEFON CAŁODOBOWY

tel.: 537 123 000

biuro@centrum-tlumaczen.pl